Ahoj szanta

To już za chwilę
złapiemy w żagle, dobry wiatr
i popłyniemy, hen za horyzont, w siną dal.

Busola wskaże,
dobry kierunek, jasny cel,
tam odnajdziemy
ukryty skarb i życia sens.

Refren:
Ahoj, ahoj płyniemy pod żaglami
Ahoj, ahoj pod niebem pełnym gwiazd
Ahoj ahoj tańczymy z morska bryzą
Ahoj, ahoj przed nami cały świat

Rozpięte żagle
i morskiej bryzy słony smak,
to do wolności
najkrótsza droga, wodny szlak.

Od nas zależy
dokąd dopłynie statek nasz,
trzymamy stery,
drogę wyznacza atlas gwiazd.

Dobre wieści

Dobre wieści przywiał do nas, przywiał ciepły wiatr,
płowe słońce weszło w raka znak
i aromat lata, lata blask
ogromnieje wokół nas.

Dobre wieści idą do nas, idą z wszystkich stron,
złote lato już objęło tron,
niech panuje miłościwie nam
jak najdłużej letni czar.

A ty czemu w oczach chmury masz?
Czy nie cieszy cię wakacji czas,
słyszysz ? Lato gra – ja melodię znam,
więc śpiewajmy razem wszyscy tak:

Ref.
Lata czas ogień rozpala w nas
niechaj czuje jego żar każdy z was,
ognia żar ma taki dziwny czar,
przyjmij go jak losu słodki dar.

Dobre wieści niesie do nas, niesie letni wiatr,
dobre słowo pragnie wszystkim dać,
letnie słońce jasną rodzi myśl
i rozświetla mroczne sny.

Ciepły promień niespodzianie w moje serce wpadł,
letni chłopak letnie serce skradł,
od tej chwili słońce w oczach mam,
moje lato wiecznie trwa.

A gdy letnia noc otuli nas,
dobrze siedzieć pod namiotem z gwiazd,
słyszysz?  lato gra, ja melodię znam
więc śpiewajmy razem tak:

Ref.
Lata czas ogień rozpala w nas
niechaj czuje jego żar każdy z was,
ognia żar ma taki dziwny czar,
przyjmij go jak losu slodki dar.

Psotne licho

Przeważnie jestem grzeczna, zazwyczaj bywam miła,
szacunek mam dla starszych, gdy mówią nie przerywam,
na lekcjach pilnie słucham, co pani opowiada,
lecz czasem nie wiem czemu zachodzi we mnie zmiana.

Ref.
Mieszka we mnie psotne licho, siedzi we mnie chochlik płochy,
który szepce mi do ucha, co tu popsuć, co tu spsocić.
Wtedy tacie do herbaty mogę łyżkę soli dodać,
babci schować okulary, bratu pokój przemalować.

Przeważnie jestem miła, posłuszna i układna,
wynoszę chętnie śmieci, nie kłócę się, nie dąsam,
lecz czasem nie wiem czemu, to prawda jest nie plotka
dziewczyna grzeczna znika, budzi się we mnie trzpiotka.

Ref.
Mieszka we mnie psotne licho, siedzi we mnie chochlik płochy,
który szepce mi do ucha, co tu popsuć, co tu spsocić.
Wtedy w nowych szpilkach mamy mogę wybrać się do szkoły,
po poręczy zjeżdżać z piskiem, niezbyt mądre miny stroić.

Mieszka we mnie psotne licho, siedzi we mnie chochlik płochy,
który szepce mi do ucha, co tu popsuć, co tu spsocić
lecz przyznaję się bez bicia, że chochlika bardzo kocham
i doczekać się nie mogę, by mnie znów przemienił w trzpiota.

Dobrze taką mieć rodzinkę

Nasza mama rzadko chodzi na obcasach,
a nasz tata jeszcze nigdy nie miał fraka,
bo najbardziej lubią spędzać wolne chwile,
razem z nami na wycieczkach i biwakach.
Mocne buty, namiot, plecak, kompas, mapy,
i rodzinka na wyprawę już gotowa,
a za miastem , gdzieś na szlaku malowniczym
czeka na nas już przygoda i przyroda.

Ref. Dobrze taką mieć rodzinkę,
w której nuda nie ma miejsca,
dobrze taką mieć rodzinkę,
gdzie niewiele brak do szczęścia.
Dobrze taką mieć rodzinkę,
w której spory kończy zgoda,
dobrze taką mieć rodzinkę,
gdzie ktoś zawsze rękę poda.

Nasza mama rzadko wkłada długie suknie,
tata muszki prawie wcale nie używa,
ale za to świetnie czują się na rolkach,
na rowerach, nartach, sankach i na łyżwach.
Jak to dobrze taką właśnie mieć rodzinkę,
Do nas nigdy żadna nuda się nie wkradnie,
zawsze razem coś takiego wymyślimy,
że jest miło, sympatycznie i zabawnie.

Tęcza

Narodziła się rankiem nad rzeką,
w chłodnej wodzie skąpała się cała
i do góry uniosła się lekko,
pastelowa, subtelna wspaniała.

Na tle nieba, jak klejnot jaśniała,
przenikała puszyste obłoki,
od motyli wciąż barw dobierała,
pozdrawiała latawce i ptaki.

Barwnym łukiem zawisła nad ziemią,
taka krucha, bezbronna i śliczna,
jak spełnione sekretne marzenie,
jak melodia cichutka, zwodnicza.

I przez chwilę jak okruch maleńką ,
była mostem do rajskiej Arkadii,
była klamrą łagodnie łącząca,
świat realny z krainą fantazji.

Bo ja mam tatę czarodzieja

Kiedy marzę, by mieć Disneyland zaraz za progiem swego domu,
albo rakietą pędzić tam gdzie lśni komety złoty ogon,
i chociaż wszyscy mówią mi: fantazji dajesz się ponosić;
ja wiem, że spełni moje sny kochany tato mój czarownik.

Ref.
Bo ja mam tatę czarodzieja, marzenia moje spełniać umie
choć nie ma długiej, białej brody, wszystko przewidzi i zrozumie.
Potrafi coś z niczego zrobić, rozśmieszyć gdy jest bardzo smutno,
Radośnie z tatą iść pod rękę i czekać co przyniesie jutro.

I chociaż zamiast Disneylandu mam dwie huśtawki i tor przeszkód,
a lot kosmiczny mi zastąpił małym śmigłowcem krótki przelot,
to bardzo lubię takie czary, one są dla mnie najpiękniejsze,
potrafią sprawić, że dzień szary rozbłyśnie kolorami tęczy.

Ref.
Bo ja mam tatę czarodzieja, najmądrzejszego, najlepszego,
Dla mamy kwiaty wyczaruje, a dla mnie zawsze coś słodkiego,
Bo ja mam tatę czarodzieja, potężniejszego nie ma w świecie,
Codziennie dla mnie i dla mamy wyczarowuje wielkie szczęście.