Ach ta wiosenna zieleń, nic z nią równać się nie może. Dobrze, że wystarczy tylko minut parę i już jestem za miastem. ” Świnka” jest częstym celem krótkich wypadów. Wiosnę spotykam tam najwcześniej. Szkoda, że i śmieci też tam są jako efekt „piknikowych” zapędów miłośników trunków wszelakich i zakąsek byle jakich. Wiosna jednak jest niezwyciężona i ekspansywna. Nurzajmy się w zieleni i dajmy oczarować się wiośnie, a endorfiny przepełnią nas od czubka głowy do pięt samych.

Dobrze, że jest, a choć nie bywam tam zbyt często, to często myślę czy leżąca jabłoń znów zakwitnie i wyda owoce?






