Miałaś przyjść wystrojona
w odcienie zieleni,
miałaś przynieść nadzieję
i wiarę w świat choć trochę lepszy,
śpiewem ptaków zagłuszyć
jazgot wszechobecny.
A tu w bzy i kaczeńce
zaplątał się smutek
taki ciężki i ciemny,
wcale n i e w i o s e n n y.
Miałaś przyjść wystrojona
w odcienie zieleni,
miałaś przynieść nadzieję
i wiarę w świat choć trochę lepszy,
śpiewem ptaków zagłuszyć
jazgot wszechobecny.
A tu w bzy i kaczeńce
zaplątał się smutek
taki ciężki i ciemny,
wcale n i e w i o s e n n y.
Wciąż czekam na wiadomość,
lecz jesteś niezmiennie
gdzieś poza zasięgiem.
Nie usłyszę, nie zobaczę
i dotykiem cię nie zbudzę
ale pamięcią i tęsknotą
poszybuję za granice czasu,
bo miłość nigdy nie traci zasięgu.

Zanurzeni po uszy w mętnym morzu
obrazów, słów, informacji,
rozpaczliwie próbujemy złapać oddech i sens.
Dryfujemy między kłamstwem, obłudą, zawiścią,
omijamy półprawdy głoszone z powagą,
zaprawione fałszem, zatrute cynizmem.
Wyczerpani zmaganiem, bez sił i bez woli
zapadamy w letarg i śnimy sen o lepszym świecie
chociaż w sny już dawno przestaliśmy wierzyć.
