Oni odeszli, Ich tu nie ma,
w innym wymiarze, poza czasem
poznali WIELKĄ TAJEMNICĘ
dotknęli tego co NIEZNANE.
Niematerialni, nieśmiertelni,
tacy dalecy, choć tak bliscy,
dla Nich na ziemi opuszczonej
płoną pamięci złote iskry.
Oni odeszli, Ich tu nie ma,
w innym wymiarze, poza czasem
poznali WIELKĄ TAJEMNICĘ
dotknęli tego co NIEZNANE.
Niematerialni, nieśmiertelni,
tacy dalecy, choć tak bliscy,
dla Nich na ziemi opuszczonej
płoną pamięci złote iskry.
Przyszła do niego leciutko, na palcach,
aby nie mącić mu snu,
bo we śnie płynął jak sokół nad łąką
i silny, i młody był znów.
Przyszła do niego łagodna i piękna,
poznał ją, to była śmierć,
gdy chłodną dłonią dotknęła mu serca
za smugę cienia z nią wszedł.
Bez plecaka, prowiantu i mapy
na wyprawę ruszyłeś daleką,
tam gdzie dojdziesz po ziemskiej wędrówce
wielu dobrych turystów już czeka.
Po niebieskich wertepach i szlakach,
zawsze wolny, na wieczność szczęśliwy,
będziesz w wielkim zachwycie przemierzał
rajskie góry, niebiańskie doliny.
Gdzieś na końcu alei lipowej
W plątaninie jaśminów i bzów
Stoi mały bardzo straszny dworek,
Nikt nie mieszkał już tam od lat stu.
W ciemnych oknach firanki z pajęczyn,
Przerdzewiała kołatka u wrót,
Wewnątrz słychać to śmiechy, to jęki,
Kto odważy się przekroczyć próg?
Straszny dworek zajmują potworki,
Biała dama i rycerza duch,
Straszny dworek odwiedza po zmroku
Stary puchacz i pięć białych sów.
W strasznym dworku harcują potworki,
Biała dama zaś tonie we łzach,
Rycerz kroczy w swej zbroi zbyt ciężkiej,
Stary puchacz zawitał na dach.
Straszny dworek ma straszną opinię,
Wciąż otacza go zamęt i strach,
Już niedługo zmurszeje i zginie,
Bo odwagi w narodzie jest brak.
Może wreszcie przybędzie ktoś taki,
Kto nie boi się duchów i zjaw,
Straszny dworek opieką otoczy,
A potworkom i duchom da strych.
W strasznym dworku zgrzecznieją potworki,
Biała dama osuszy swe łzy,
Rycerz wreszcie pobędzie się zbroi,
Białe sowy odpędzą złe sny.
Straszny dworek nie będzie już straszny,
W czystych oknach odbije się sad,
Szare ściany znów bielą zabłysną,
Mały dworek odzyska swój blask.
Muzyką można, jak pędzla muśnięciem,
tworzyć portrety, malować pejzaże:
pogodne niebo i chmury deszczowe,
zielone lasy i złociste plaże.
Muzyką można malować marzenia
i świat zwyczajny, co czeka za drzwiami,
muzyką można powiedzieć tak wiele
o innych ludziach i o sobie samym.
Świat muzyką malowany,
melodyjna barw paleta,
świat melodią opisany
to nasz tęczowa planeta.
Muzyką można opisać lot trzmiela,
radość poranka i smutek rozstania,
muzyką można wyrazić najlepiej
te nadzwyczajne i zwykłe doznania.
Muzyką można otworzyć jak kluczem,
drzwi do krainy uśmiechu i baśni,
muzyką można najpiękniej, najlepiej
łagodzić spory, konflikty i waśnie.
Od świtu aż po zmierzch,
od zmierzchu aż po świt,
ona wciąż przy mnie jest,
ona wciąż we mnie tkwi.
Czasem skulona śpi
jak szarobury kot,
a nieraz krzyczy tak,
że aż wibruje głos – moja tęsknota.
Z nią nieraz trudno żyć,
a bez niej także źle
moja tęsknota jest
światełkiem wżycia mgle.
Unosi mnie do gwiazd,
przypina skrzydła dwa,
mogę z nią iść pod wiatr,
szybować poprzez czas – moja tęsknota.
Wyciska z oczu łzy
i burzy serca rytm,
na dalszy spycha plan,
lub każe z sobą iść.
Maluje dziwny świat
rozpala marzeń stos
choć czasem sprawia ból
niech płonie we mnie wciąż – moja tęsknota