Piwonia

W środku ogrodu się rozsiadła
Piwonia z głową purpurową,
a minę miała tak wyniosłą,
jak gdyby była tu królową.

Z góry patrzyła na sąsiadów
i wszystko wszystkim za złe miała,
kłóciła się z Rododendronem,
małym Stokrotkom dokuczała.

Z krzakiem Jaśminu wiodła spory,
bo rzucał na nią cień zbyt duży,
drażnił ją zapach Macierzanki,
denerwowały kolce Róży.

Nikt nie był godny, by z Piwonią
w przyjaźni żyć, czy choćby w zgodzie,
przez nią płakały często Bratki
i smutek czaił się w ogrodzie.

Aż przyszedł dzień kiedy rośliny
mając dość fochów złej Piwonii
wysłały list do Ducha Kwiatów
z prośba, by pomógł ją poskromić.

Odpowiedź przyniósł bardzo szybko
motyl – posłaniec kolorowy
i już wiedziały biedne kwiaty
jak utrzeć nosa zlej Piwonii.

Odtąd choć bardzo się złościła,
miotała klątwy i zniewagi,
wszyscy się od niej odwracali,
nikt nie poświęcał jej uwagi.

Kwiaty tańczyły w blasku słońca,
lekkim zefirkiem kołysane
i rozmawiały między sobą
nie patrząc na Piwonię wcale.

Barwne motyle, złote pszczoły
nie podfruwały do złośnicy,
choć czerwieniała coraz bardziej
nikt się z jej zdaniem już nie liczył.

Wiaterek nie owiewał liści,
a rosa płatków mnie chłodziła,
biedna złośnica więdła w smutku,
bo zrozumiała jak złą była.

Duch Kwiatów wezwał ją do siebie
gdy ujrzał łzy i chęć poprawy,
doradził żeby spróbowała
to co popsuła wnet naprawić.