Konstancin

100_0556

Konstancin działa na mnie kojąco. To dziwne, bo zazwyczaj nieswojo czuję się na płaskim terenie. Może to te sosny, może opary solankowe z tężni, a może suma  jeszcze wielu innych „okoliczności przyrody”  czynią to miejsce przyjaznym. Chętnie tam wracam. Sympatią darzę równie Wilanów – zwłaszcza w czasie  kwitnienia magnolii i o takiej porze dnia gdy  turyści  jeszcze nie  atakują obiektu.

100_0562